W poszukiwaniu Eugenii

Półwysep Apeniński, południowy kraniec  Europy, w  północnej części otoczony Alpami, które  wydają się sięgać nieba. Monumentalne olbrzymy skalne maja ośnieżone szczyty, jak gdyby chciały upodobnić się do płynących nad nimi obłoczków. Nawet z daleka widać świecące iskry odbijających się w płatkach śniegu promieni słońca.

 Na południe od stoków górskich ciągnie się Nizina Padańska, największa nizina tego regionu. Płaski teren mocno kontrastuje z widocznymi zarysami gór. Kolorowe pola, obsiane ryżem, kukurydzą, soją, rozcinają koryta rzek. Już z daleka słychać szum wód spływających z stromych stoków  do doliny. Woda daje życie, choć latem często jej brakuje.

Słońce każdego dnia rozgrzewa glebę, jej zapach unosi się w przestrzeni. Nad polami lekko faluje gorące powietrze, jak gdyby cieniutka zasłona, utrudnia oglądanie pięknych krajobrazów.

Wśród zieleni wije się kręta wstęga szarej drogi. Na jej skraju wysokie kolumny szmaragdowych cyprysów dają niewielki cień. Trudno się w nim schronić przed upałem. Przyjemna cisza, kołysząca zmysły nagle urywa się przy wjeździe do małego miasteczka.

San Gervasio d’Adda, położone w prowincji Bergamo, w swoim wyglądzie przypomina wiele innych włoskich miejscowości. Wąskie uliczki, z ciasną zabudową niskich domów w kolorze piaskowca, zakończone czerwonymi dachami. Niewielkie okna, często przysłonięte drewnianymi okiennicami, chronią mieszkańców przed palącym słońcem, jednak nie zatrzymują dźwięków świadczących o bogatym życiu ich mieszkańców. Uderzenia garnków, brzęk rozkładanej zastawy, odgłos krojenia warzyw i pokrzykiwania kobiet, wskazują na przygotowania do popołudniowego posiłku. Przechodząc uliczkami wzdłuż ścian domów można po zapachach rozpoznać potrawy przygotowywane przez gospodynie. Słodycz papryki, świeżość pomidora, bazylia, oregano uderzają w nozdrza przechodniów i przywołują na myśl najprzyjemniejsze chwile dnia.

Jedna z tych małych kamieniczek jest rodzinnym domem Ravasio. Należą do biedniejszej części społeczeństwa, ale ten fakt nie odbiera im poczucia szczęścia.

 4 września 1907 roku, mimo obaw z powodu przedwczesnego porodu córki jest wyjątkowo szczęśliwym dniem. Na świat przyszła mała, drobna dziewczynka – Elisabetta  Anna.

Ponieważ za cztery dni wszyscy obchodzić będą święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny, rodzice postanawiają zmienić datę narodzin na 8 września, chcąc w ten sposób oddać maleństwo pod opiekę Pięknej Pani. Elisabetta bardzo śpieszyła się na świat, bo urodziła się już w szóstym miesiącu ciąży, jak gdyby wiedziała co jest jej przeznaczeniem. Z tego powodu jej zdrowie, a nawet życie długo było zagrożone.

W owym czasie, nikomu z mieszkańców miasteczka nie przychodziło do głowy, że miejsce ich życia stanie się znane na całym świecie za sprawą tej niepozornej dziewczynki.

 Jak Mojżesz dla Izraelitów, tak ona stanie się wybraną dla współczesnego świata.