Szakszuka. Pomidorowe śniadanie w wersji bliskowschodniej.

Nie wiem jak u Was, ale u mnie koronawirus całkiem rozregulował codzienną rutynę. Z wielka ulgą zaprowadziłam mojego syna po odbiór świadectwa i zakończyliśmy rok szkolny. Dzięki czemu odpadł mi dodatkowy etat jako nauczyciel.

Świat spowalniał a rodzice dzieci szkolnych przyspieszyli. Wracałam z pracy i po szybkiej kawie ogarniałam szkolne sprawy. Część nadzorowałam telefonicznie z pracy. Mam takie szczęście, że mogę to zrobić. Cześć musiałam usiąść i przypilnować. Przy absolutnym braku czasu dobrnęłam do końca roku. Wtedy okazało się, że o swoje prawa dopomina się mój ogródek i przetwory. Wolnego czasu wcale mi nie przybyło. Wręcz odwrotnie. Wracałam z pracy szybka kawa i wpadałam w wir domowych obowiązków. Na półkach błyszczą już słoiki z dżemami truskawkowymi, porzeczkowymi, galaretkami z porzeczek. Stoją sałatki z cukinii, słodko kwaśne ogórki. Kisi się pierwsza porcja ogórków i pomidorów. Czeka na mnie kolejna porcja cukinii z mojej grządki.

Na szczęście odpadła mi część gotowania. Starszy syn wrócił na dłużej i okazuje się, że jest naprawdę dobrym kucharzem. Gotuje smacznie i oryginalnie. Co prawda nie nabył jeszcze umiejętności gotowania posiłków z tego, co jest w lodówce – wciąż tylko w planach jest planowanie posiłków na cały tydzień – ale przepisy, które znajdzie i przygotowuje są naprawdę smaczne. Na przykład: robi genialną pizzę!! Ciasto trzyma w lodówce dwa dni. Jak dla mnie jest mistrzem domowej pizzy na cienkim cieście!

Uczy swojego młodszego brata innych smaków, a ten mały maruda jedzeniowy zachwyca się tym, co dostaje!

Pewnego dnia zrobiłam zupę ogórkową według przepisu z nowej Jadłonomii. Jest fantastyczna i smakowała wszystkim, nawet marudzie. Widzę, że zajada, więc pytam czy mu smakuje. I co usłyszałam???

– Nooo. Jest smaczna. ……Jakby mój brat gotował!

Ot dziecięca wdzięczność. Okazało się, że rzucenie go na głęboką wodę w jedzeniu przynosi lepsze rezultaty, niż moje powolne wprowadzanie nowych smaków. Zresztą… co brat to brat. Mama starszemu bratu nigdy nie dorówna.

Wszystko to spowodowało, że rzadko mogłam w kuchni powoli i spokojnie testować nowe potrawy czy przygotowywać moje ulubione i robić im zdjęcia. A nawet jak już zrobiłam coś dobrego i sfotografowałam to brakowało mi czasu na ubranie tego w słowa. Ale od wczoraj mam urlop!!. Nadrabiam zaległości.

Dziś danie, które poznałam dzięki córce – nauczyła się na studiach od koleżanki z Turcji. Danie z moich ukochanych pomidorów. W tym roku niecierpliwie czekałam aż pojawią się pomidory gruntowe, bo z takich szakszuka jest najsmaczniejsza!

Zimą pomidory mogą być z puszki, choć dla mnie to nie to samo, może być też jeden wielki pomidor malinowy lub krakowski, najlepiej takie, jakie lubicie.

Czosnek można dodać granulowany, jeśli ktoś nie może świeżego.

Paprykę czerwoną można pominąć, jeśli akurat nie macie tego składnika.

Chili można dodać w płatkach lub pół łyżeczki chili w proszku – jeśli nie lubicie na ostro, to mimo wszystko polecam dodać choć szczyptę chili. Podkręci smak pomidorów.

Kolejny ważny składnik to kmin rzymski. Próbowałam kiedyś pominąć ten składnik i to nie było to samo!

Szakszuka
 (shakshouka, shakshuka, şakşuka) to śniadaniowe danie popularne w kuchni bliskowschodniej. Rozpowszechnione na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego od Tunezji po Turcję.
Szakszuka dosłownie znaczy – wielki bałagan.

Składniki na 4 porcje:

  • 6 średnich pomidorów -.
  • 1 cebula
  • 4 ząbki czosnku
  • 1 czerwona papryka
  • 1 chili
  • 4 jajka
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 1 łyżeczka ksylitolu lub cukru
  • ½ łyżeczka słodkiej czerwonej papryki – może być wędzona
  • Oliwa
  • Sól, pieprz
  • Świeża bazylia do posypania
Czerwień króluje na patelni

Przygotowanie:

Cebulę i paprykę kroimy w drobną kostkę. Czosnek i chili drobno siekamy. Pomidory obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. Jeśli mamy pomidory z dużą ilością pestek to dobrze jest je usunąć. Dzięki czemu sos nie będzie zbyt rozwodniony.

Na patelni rozgrzewamy olej i dodajemy cebulę. Powoli mieszamy do czasu aż się zeszkli. Następnie dodajemy paprykę, czosnek i chili. Wszystko razem smażymy kilka minut.

Teraz dodajemy pomidory. Mieszamy i gotujemy do zredukowania sosu. Trwa to około 6-10 minut.

Dodajemy pozostałe przyprawy i gotujemy kolejne 6-10 minut.

Kiedy sos będzie miał konsystencję taką jaką lubimy – wolę widzieć kawałeczki pomidorów – robimy w nim miejsce na jajka rozsuwając sos delikatnie drewniana łyżką i wbijamy jajka. Gotujemy do czasu ścięcia białek albo ciut dłużej jeśli lubicie jajka półtwarde. Miękkie żółtko pozwala na maczanie w nim białego pieczywa.

Przed podaniem posypujemy posiekaną bazylią.

Dla wielbicieli pomidorów, nie ma lepszego śniadania na ciepło.
Tym razem wyszły mi jajka mocno ścięte i przyznam, że takie bardziej mi smakowały

Smacznego!

autor wpisu:
Małgorzata Szczerbińska