Na osłodę w ciekawym czasie

Miałam całkiem inne plany dotyczące dzisiejszego wpisu ale zmieniły się okoliczności. I to bardzo.

Znacie takie przysłowie a raczej życzenie trudów: „obyś żył w ciekawych czasach”? Właśnie teraz przyszło nam zmierzyć się z takim czasem. Ciekawym czyli niełatwym. Jeszcze miesiąc temu marzyłam o tygodniu pracy zdalnej. Dziś już o tym nie marzę. Wiele bym dała za nieciekawy czas, codzienne obowiązki w biurze. Codzienne, zwykłe obowiązki domowe. Zwykłe zajęcia dodatkowe.

Dlatego pomyślałam, że zamiast pieczonego kalafiora, który jest pyszny i znajdzie się w następnym wpisie, podam przepis na coś słodkiego, łatwego, nieskomplikowanego. Coś co nie wymaga ekstra składników i specjalnej wyprawy do sklepu. Sama chciałam tego uniknąć.

Coś na osłodę w tych jakże ciekawych czasach.

Ostatnio ciągle delektujemy się jabłecznikami na kruchym spodzie – mój mąż jest mistrzem kruchego ciasta. Kruche smakuje mi bardzo ale nie lubię go robić. Wolę ciasta szybkie i nieskomplikowane.

Nadarzyła się okazja, więc poszukałam w czeluściach internetu. Szukałam całkiem innego przepisu a trafiłam na przepis jabłecznika autorstwa Davida Lebovitz’a – amerykańskiego cukiernika. Przepis zachęcał swoją prostotą. I wiecie co zajęło mi najwięcej czasu podczas przygotowywania ciasta? Obieranie i krojenie jabłek! Naprawdę! Reszta praktycznie robiła się sama.

Najważniejsze w jabłeczniku ulubione jabłka! Dla mnie musi się w nim znaleźć szara reneta

Składniki:

  • 4 średnie jabłka – mogą być gruszki, albo pół na pół, albo dowolne proporcje
  • ¾ szklanki mąki pszennej lub orkiszowej np. 750 lub 1800
  • ½ szklanki ksylitolu – w oryginale jest ¾ szklanki cukru ale ja wolę ksylitol i dałam go nawet jeszcze mniej niż pół szklanki. W zupełności wystarczyło
  • 115 gram masła
  • 2 jajka
  • ¾ łyżeczki proszku do pieczenia
  • Szczypta soli
  • ½ łyżeczki naturalnej esencji waniliowej – jeśli nie macie to dodajcie kilkanaście kropel aromatu waniliowego
  • 2 łyżki migdałów w płatkach

Przygotowanie:

W garnuszku na kuchence topimy masło. Jak się stopi odkładamy na bok, żeby ostygło.

W tym czasie do miski malaksera wbijamy jajka, dodajemy szczyptę soli, ksylitom, esencję waniliową i ubijamy na puszystą pianę. Potrwa to dosłownie kilka minut jeśli zrobimy to na dość wysokich obrotach. Jajka się ubijają a my obieramy jabłka.

Kroimy na ćwiartki, wycinamy gniazda nasienne i kroimy w kostkę. Mniej więcej 1-1,5cm na 1-1,5cm.

Przygotowujemy mąkę i mieszamy ją z proszkiem do pieczenia. Kiedy jajka zamienią się w puszystą, żółtą pianę zwalniamy obroty robota kuchennego i dokładamy na zmianę porcję mąki i porcję masła.

Proponuję to zrobić w 3- 4 porcjach na zmianę. Kiedy ciasto będzie dokładnie wymieszane dokładamy jabłka. Ciasto z jabłkami proponuję mieszać drewnianą łyżką będzie dużo łatwiej.

Przygotowana porcja jest idealna do okrągłej formy o średnicy około 20cm. Wymieszane ciasto będzie wyglądać tak:

I dokładnie takie przekładamy do formy.

Formę smarujemy masłem i obsypujemy mąką lub bułką tartą. Według uznania.

Ciasto przekładamy do formy i posypujemy płatkami migdałów.

Piekarnik nagrzewamy do 180 °C, termoobieg, dolne grzanie.

Ciasto pieczemy 45 minut.

Po ostudzeniu można zajadać. Zapewniam, że będziecie zachwyceni!

Ponieważ piekłam ciasto na wyjątkową okazję to część jabłek pokroiłam w
cienkie plasterki i ułożyłam dookoła formy.
Jabłecznik pachniał wspaniale i zniknął naprawdę szybko.
Musiałam szybko robić zdjęcia bo wszyscy chcieli już jeść.
Ciasto wychodzi puszyste, wilgotne i maślane w smaku.
Okazja do upieczenia jabłecznika była wyjątkowa – mój tata skończył 80 lat.
Planowaliśmy bardziej huczne świętowanie ale obecny ciekawy czas sprawił, że
zajadaliśmy ciasto tylko w czwórkę.

Smacznego!

autor wpisu:
Małgorzata Szczerbińska