Odległości

Adwent w roku liturgicznym jest czasem oczekiwania na przyjście Jezusa. Cztery tygodnie to zbyt krótko, żeby poczuć tę pustkę i tęsknotę, które przeżywał naród Izraelski, czekając na spełnienie się obietnic proroków o Mesjaszu, wyzwolicielu i królu. Tą nadzieją żyli przez wieki, z pokolenia na pokolenie przekazując sobie słowa zapowiedzi, a jednak nie zauważyli gdy przyszedł. Nie rozpoznali Światłości, która przyniosła wyzwolenie i miłość. Tak bardzo zamknęli się w swoich marzeniach i oczekiwaniach, że nie rozpoznali Boga, który żył obok nich.

Każdy z nas przeżywa swój adwent od momentu pojawienia się na świecie. Żyjemy czekając na spotkanie Boga, jedni z nas myśląc o tym, inni zupełnie zapominając, co nie zmieni ich przeznaczenia. Większość w tym oczekiwaniu mniej lub bardziej świadomym  jest podobna do Izraelitów. Nie dostrzegamy, że On jest z nami w każdym momencie. Jest kiedy działamy, kiedy odpoczywamy, gdy spotykamy innych na swojej drodze i gdy trwamy w samotności, jest w naszych radościach i problemach, tęsknotach i spełnieniach. Przechodzimy obok, patrzymy ale nie widzimy, słuchamy ale nie słyszymy. Czujemy wewnętrzną tęsknotę, jednak nie wiemy czym ją wypełnić. Ten ogromny wewnętrzny ból samotności i braku miłości popycha nas na różne drogi, dokonujemy wyborów, które przynoszą jeszcze większą pustkę. Z czasem oddalamy się od siebie, od innych, bo nie potrafimy już unieść tego cierpienia. Jednak to nasz adwent. Jego adwent jest zupełnie inny. Wystarczy pozwolić aby wypełnił nasze odległości.